Historia Prometei (Polish translation of The History of Promethea)

(Translation by Pawel “Chimera” Cybula)

Historia Europy połowy XVIII wieku to bardzo skomplikowana mozaika zdominowana przez rozpad Imperium Osmańskiego i początki rodzących się w bólach organizmów państwowych takich jak Niemcy, Włochy oraz (wprawdzie tylko na krótką chwilę) Rumunia. Tymczasem Wielka Brytania, Francja, Prusy, Rosja i Austria wykorzystywały inne narody do własnych celów, używając obietnicy uznania ich prawa do niepodległości niczym marchewki we wciąż zmieniającym się morzu traktatów i sojuszy.

 

30 marca 1856 roku w Paryżu odbył się międzynarodowy kongres, którego celem było rozwiązanie problemów pozostałych po wojnie krymskiej. Rosja wyszła z tej wojny bez większego uszczerbku – pomimo tego, że technicznie rzecz biorąc ją przegrała oraz utraciła ziemie wcześniej zdobyte kosztem Imperium Osmańskiego.

 

Ważniejszym dla nas jest jednak fakt, że Mołdawia i Wołoszczyzna otrzymały gwarancje znacznej autonomii będąc wciąż pod kontrolą imperium. Nie tego oczekiwali ci, którzy dali się porwać rosnącej fali rumuńskiego nacjonalizmu. Ich wysiłki wspierał wprawdzie Napoleon III, cesarz Francji, ale stworzenie zjednoczonej Rumunii zostało zablokowane przez Wielką Brytanią, Turcję i Austrię (swoją drogą, Austria doświadczyła buntu w rządzonej przez Węgrów Transylwanii podczas Wiosny Ludów). Rosja zachowała bierną postawę, być może nie chcąc ryzykować zatargu z innymi mocarstwami nawet dla pozyskania potencjalnego sojusznika.

 

Tymczasem nacjonalistyczna gorączka trwała z niesłabnącą siłą. Rosnące napięcie spowodowało, że Imperium Osmańskie próbowało „korygować” wybory do zgromadzeń, w których miano omawiać zjednoczenie obydwu krain, przez co pozornie ogromna ilość głosów była przeciwko utworzeniu nowego państwa. Jednak tym razem Francja, Wielka Brytania i Rosja interweniowały: ponownie zebrane zgromadzenia opowiedziały się za zjednoczeniem Mołdawii i Wołoszczyzny.

 

Jednakże w 1858 w Paryżu głos Rumunów został zignorowany. Przyjęto natomiast niesatysfakcjonujące nikogo rozwiązanie, według którego powstały Zjednoczone Księstwa Mołdawii i Wołoszczyzny, technicznie wciąż pod osmańskimi rządami, ze wspólną walutą i systemem prawnym, ale bez możliwości połączenia się w jedno państwo.

 

Ta absurdalna sytuacja musiała ulec zmianie. Dokonali tego sami Rumuni, jako że szczęśliwym zrządzeniem losu uwaga wielkich mocarstw była w tym czasie skoncentrowana na Włoszech. 5 stycznia w Iași w Mołdawii i 24 stycznia w Bukareszcie na Wołoszczyźnie zgromadzenia wybrały tego samego przywódcę: pułkownika Aleksandra Jana Cuzę. Pomimo sprzeciwu Austro-Węgier, w grudniu 1861 roku nominacja ta została zatwierdzona przez Imperium Osmańskie. 24 stycznia 1862 roku formalnie narodziło się nowe państwo rumuńskie, na czele którego stanął urzędujący w wybranym na stolicę Bukareszcie Cuza.

 

Wraz z grupą oświeconych doradców, rozpoczął on wprowadzanie zmian w konstytucji oraz szeroko zakrojonych reform w oświacie, sądownictwie, armii i przede wszystkim rolnictwie. W 1863 klasztory musiały za jednym zamachem oddać państwu blisko jedną czwartą posiadanych użytków rolnych. Kościół zachował wszystkie swoje budynki oraz „ilość użytków rolnych wystarczającą do utrzymywania sprawiedliwej i właściwej ilości zapasów żywności, oraz do zachowania historycznej integralności dóbr kościelnych dla dobra Narodu”. Doradcy przekonali Cuzę, że nie należy przyznawać żadnej rekompensaty, zaś głosy sprzeciwu ze strony Kościoła zostały zignorowane przez społeczność międzynarodową.

 

W 1864, po wprowadzeniu do konstytucji zmian zbliżających ją do modelu francuskiego, Cuza zdołał uczynić poważny wyłom w feudalnym systemie dominującym w rumuńskim rolnictwie. To do pewnego stopnia doprowadziło do konfliktu z właścicielami ziemskimi, bojarami. Utworzyli oni konserwatywne przymierze próbując ukrócić co bardziej liberalne skłonności Cuzy. W sekrecie poparli ich niektórzy spośród najbliższych doradców księcia, dzięki czemu zostali ostrzeżeni o planach pełnej konfiskaty majątków ziemskich. Bez względu na to, czy rzeczywiście miało do tego dojść, nowe prawo agrarne spotkało się z silnym sprzeciwem i ostatecznie przyjęło postać, w której nie tylko nie pomagało chłopom, ale pozwalało bojarom na jeszcze większe pomnażanie swojego bogactwa.

Początkowo dobrze przyjęto reformy w armii. Bliskie relacje Cuzy z cesarzem Francji spowodowały, że pomocą służyli liczni francuscy doradcy i eksperci. Jednak rumuńscy dowódcy chcieli jak najszybciej wziąć sprawy w swoje ręce. Udało im się zdobyć informację, iż gotowy był plan umieszczenia Francuzów na czele armii, aczkolwiek nie wiadomo na jak długo. Książe Cuza stracił wiarę w swoich dowódców, co miało później mieć decydujące znaczenie.

Pomimo swego trudu i oczywistych korzyści, jakie przynosiły jego rządy, Cuza ugrzązł w politycznych, finansowych i osobistych kłopotach – w większości będących rezultatem bezpodstawnych plotek. Kryzys nadszedł w lutym 1866, kiedy został zmuszony do abdykacji, po czym wyemigrował z kraju. Rządy objęła rada składająca się z bojarskich książąt, która miała sprawować przywództwo do momentu wybrania kolejnego władcy.

Wywołany reformą agrarną konflikt z lat 1864-1865 spowodował, że ze stanowiska premiera ustąpił przyjaciel Cuzy, Mihail Kogălniceanu. Jego miejsce zajęli inni doradcy, a w szczególności urodzony w Austrii Karl Baden. Rodzina Badena wywodziła się z należącej do Austro-Węgier Transylwanii, a on sam gorąco wierzył w rumuńską niepodległość. Wykorzystywał swoją polityczną niezależność do tego, aby pośredniczyć we wszelkiego rodzaju negocjacjach, aczkolwiek z niechęcią przypisywał sobie jakiekolwiek zasługi.

Koalicja liberałów, konserwatystów oraz wojskowych, która obaliła księcia Cuzę, teraz zwróciła się do Badena. Z oporami przyjął stanowiska premiera oraz regenta zastrzegając, że zrzeknie się ich tak szybko, jak to tylko będzie możliwe. Dzięki odkryciu faktu, iż w jego rodzie płynęła krew dalekich krewnych rodziny królewskiej zamieszkujących tereny wokół Târgu Mureş w Karpatach, Baden został wyniesiony do pozycji księcia. Uznał to za głęboko żenujące i nie zgodził się na formalną ceremonię nadania tytułu.

Przez następne dziesięć lat kandydaci do rządzenia krajem byli regularnie odrzucani przez bojarów i pozostałych członków rady, zaś zmuszony do pozostania na stanowisku książę Baden wprowadzał dalsze reformy, głównie w oświacie, oraz organizował modernizację kraju. Nacisk położony został na infrastrukturę transportu, a w szczególności nowopowstającą sieć kolejową. Eksperci i inżynierowie z całego świata sprowadzani byli do koordynowania tych projektów oraz szkolenia swoich ewentualnych następców.

Wiele z tych udoskonaleń finansowanych było przez robiących świetne interesy bojarów. Baden kontynuował reformę agrarną – przyczyniło się to do niewielkiego polepszenia bytowania chłopstwa, ale było zrównoważone ustępstwami ze strony państwa odnośnie praw własności do nowych kopalń powstających przy współudziale inżynierów i geodetów z całej Europy. Rosnące bogactwo wspomagało dyplomację oraz sekretny rozwój armii, który niedługo miał okazać się brzemienny w skutkach.

Co zrozumiałe, rumuńscy dyplomaci byli nadal aktywni we Francji i Rosji. Zaskakujący natomiast może być fakt, że stali się oni również widoczni w nowych Niemczech Bismarcka. Od czasu do czasu Rumunia spełniała rolę dyplomatycznego „chłopca na posyłki” pomiędzy wszystkimi stronami dzięki swojemu stanowisku „otwartej neutralności”, które mogło wydawać się dziwne biorąc pod uwagę rosnące napięcie pomiędzy Francją i Niemcami, bierność powstałego w 1872 Sojuszu Trzech Cesarzy w kwestii Transylwanii, oraz nadchodzącą kolejną wojnę pomiędzy Rosją a osłabionym Imperium Osmańskim.

W końcu nadszedł czas brutalnej prawdy. Podczas gdy Austro-Węgry stąpały na palcach, aby nie urazić Bismarcka i ekspansjonistycznej Rzeszy Niemieckiej (oraz jej sojusznika Rosji), na Bałkanach doszło do buntu Bułgarów chcących wyzwolenia spod panowania tureckiego. Sytuacja zaogniała się, ponieważ Rosja robiła co mogła, aby wspomóc rebeliantów. Rewolty zostały przez Turków brutalnie stłumione, co doprowadziło do wybuchu wojny. W 1877, po negocjacjach z Austro-Węgrami, przystąpiła do niej Rosja, a chwilę potem wojska rosyjskie przemaszerowały przez sojuszniczą Rumunię.

Nadszedł czas, aby Rumuni wykonali swój ruch.

Na całym obszarze kontrolowanej przez Węgrów Transylwanii ludność rumuńska przystąpiła do otwartego buntu, który wspierały zorganizowane ataki dobrze wyposażonych jednostek partyzanckich. Jednocześnie rumuńska armia przekroczyła górskie przełęcze w celu niesienia pomocy swoim braciom i siostrom. Wykorzystując narastający chaos, słowiańscy nacjonaliści zorganizowali protesty, które wiązały siły austro-węgierskie. Rzesza Niemiecka również nie pozostała bezczynna – Bismarck „wielkodusznie” udzielił wsparcia nękanym Habsburgom w „przywracaniu porządku”.

Rosja zwyciężyła w wojnie z Turkami. Według warunków traktatu pokojowego w San Stefano pełną niepodległość uzyskały Bułgaria, Serbia, Czarnogóra oraz Rumunia. Jako że cała społeczność międzynarodowa z wielkim niepokojem odbierała rosyjskie i niemieckie sukcesy, Habsburgowie z radością musieli powitać wycofanie się niemieckich sił „pokojowych”. Podczas kongresu berlińskiego w czerwcu i lipcu 1878 roku przebieg granic Rumunii został potwierdzony, a sam w pełni zjednoczony kraj uznany przez społeczność międzynarodową (wliczając niezadowoloną delegację Habsburgów).

Ponieważ Rosja zaanektowała Mołdawię oraz Besarabię, jej granica z Rumunią została ustanowiona wzdłuż rzeki Prut do delty Dunaju. Stan ten miał potrwać przez wiele lat; aż do upadku carskiej Rosji i odzyskania tych ziem przez kraj, który Rumunią już nie był. Granice z Bułgarią i Węgrami były przedmiotem ciągłych sporów – na kształt tej drugiej duży wpływ miał Berlin i czujne oko Bismarcka. Rumunia musiała oddać część ziem na wszystkich swoich granicach (szczególnie na północy), ale rekompensowały to całkowite zyski. Podpisany trzynastego lipca traktat berliński ostatecznie potwierdził nowe status quo.

 

Książe Baden znalazł się raptem ma krawędzi zostania koronowanym na króla. Uważany był za bohatera przez cały naród: bojarów i chłopów, konserwatystów i liberałów. Znowu niechętnie wyraził zgodę, ale tylko pod warunkiem dalszych politycznych reform. Ponadto ogłosił, że zgodnie z duchem nowego wieku zjednoczony kraj powinien otrzymać nową nazwę – Prometea.

 

Dzięki swojej wielkiej popularności, Baden zdołał przeforsować ten pomysł. Podobnie jak reformy polityczne; w tym zmniejszenie liczby ponad siedemdziesięciu okręgów do łatwiejszych w zarządzaniu czterdziestu jeden. Powstała Rada Doradcza, w której dwie trzecie zasiadających wybieranych było przez parlament, a pozostali mianowani przez króla. Rada miała współpracować z parlamentem przy wprowadzaniu w życie woli króla w zgodzie z pragnieniami tych niewielu uprawnionych do głosowania. Król przysiągł, że nie będzie ingerował w sprawy parlamentu i wycofał się do swej rodowej siedziby w Târgu Mureş. Tam założył trzeci uniwersytet w kraju (pozostałe znajdują się w Iasi i Bukareszcie).

 

W Prometei sprawy zaczynały nabierać tempa. Król z całych sił starał się przedstawiać swój kraj jako politycznie neutralne miejsce poświęcone edukacji i rozwojowi nauki, w którym panował duch nowej epoki przemysłowej i w którym łatwo można było zdobyć finanse na prace badawcze. Wysokie stypendia przyznawano kandydatom z całej Europy, a nawet Ameryki, organizowano liczne konferencje i wystawy. Prometea była jasnym światłem w Europie, którą ogarniały ciemności pogarszającej się sytuacji politycznej.

 

Król, przy wsparciu Rady oraz parlamentu, zmuszony był zwiększyć wydatki na armię i jej rozwój. Wprawdzie Prometea ogłosiła neutralność, ale musiała strzec swoich granic, aby ją utrzymać i chronić swoich mieszkańców. Kraj musiał też stać się bardziej samowystarczalny – w tym celu zarówno rolnictwo, jak i przemysł zostały znacjonalizowane we wczesnych latach dwudziestego wieku. Akty sabotażu i szpiegostwa, według króla opłacane przez obcych radykałów i zazdrosne, ekspansjonistyczne rządy, wywołały najpierw zdumienie i gniew, a następnie falę narodowej dumy i determinacji. Wojsku i Radzie przekazano jeszcze więcej uprawnień. W końcu, po nieudanym zamachu na króla podczas obrad parlamentu, sam parlament został rozwiązany, a cała władza legislacyjna przekazana Radzie 8 czerwca 1902 roku.

 

Stało się.

 

Prometea była teraz państwem wojskowym rządzonym przez króla i Radę. W Europie, pogrążającej się w jednym politycznym kryzysie za drugim i zmierzającej ku wojnie światowej, nikt o to nie dbał. Bo cóż mogło kogoś obchodzić, że pustelniczy król neutralnej Prometei ogłosił, iż naprawdę nie nazywa się Karl Baden, a Wiktor Frankenstein? Co z tego, że zwykli mieszkańcy Prometei ponownie stali się niemalże niewolnikami pracując na polach i w fabrykach należących do bojarskich panów i Rady? Cóż, niedługo już nie tylko Europa, ale cały świat miał zacząć zwracać baczną uwagę na to, co działo się w nowym państwie.

Początkowo plotka wśród społeczności naukowej, potem wieść, a następnie strzeżony sekret, do światowych rządów zaczęła docierać informacja o mrocznym dziedzictwie Frankensteina. Podczas gdy wcześniej Bukareszt był miejscem konferencji naukowych, teraz zostały one przeniesione do de facto nowej stolicy Prometei – rosnącego miasta Târgu Mureş w Karpatach. Tam właśnie, z zaostrzonymi środkami bezpieczeństwa, organizowane są konferencje, dyskusje, wystawy i przyjęcia dla przybyłych naukowców, wynalazców, inżynierów, przemysłowców, polityków oraz dygnitarzy.

Skończyły się czasy wędrówek na łonie natury, polowań, wycieczek łodziami i pociągami mknącymi po dumnie rozwijającym się kraju. Obecnie wstęp do Prometei ograniczony został do portu w Konstancy nad Morzem Czarnym, portu w Gałaczu nad Dunajem, drogi lądowej przez Węgry do przejścia granicznego w Bors niedaleko Oradei, oraz szlaku wzdłuż Dunaju do Orszowy, za którą podróż łodzią została zakazana. Środki transportu dostarczane na oficjalnych punktach odbiorczych albo transferowych są najczęściej dosyć luksusowe, ale pozbawione okien.

Wszystkie przejścia zmieniono w posterunki wojskowe różnej wielkości, zaś regularne, ciężko uzbrojone patrole efektywnie zapobiegają przekraczaniu granicy. To samo stało się z portami, gdzie każdy kontakt pomiędzy przybyłymi statkami a miejscową ludnością został nagle zakazany. W tym samym czasie zagraniczni obserwatorzy donieśli, iż w portach Prometei spalono floty rybacką i handlową. Cały kraj stał się całkowicie odizolowany.

Pomimo tego, nieco informacji oraz paru uchodźców dotarło na zewnątrz. Ogólnie rzecz biorąc, fantastyczne historie i potworne pogłoski zostały publicznie odrzucone przez rządy. Prywatnie, te same rządy wyraziły zarówno zaniepokojenie, jak i zainteresowanie. Handel i kontakty z ludźmi Frankensteina przynoszą ogromne zyski, zaś obecność stabilnego, neutralnego państwa na pełnych punktów zapalnych Bałkanach jest kolejną zaletą, szczególnie jako przeciwwaga dla rosyjskiego i niemieckiego ekspansjonizmu. Jednakże sposób traktowania mieszkańców Prometei stał się źródłem konsternacji wśród pewnych organizacji, a czasami przyczyną zażenowania na poziomie dyplomacji międzynarodowej. Znacznie bardziej martwiące dla światowych rządów są odkrycia naukowe, wojskowe i medyczne, które Prometea podobno zataja.

Niektóre z nich są oczywiste. Żołnierze Prometei noszą przerażająco wyglądającą broń, jakiej nigdzie indziej dotąd nie widziano. Sami żołnierze, zdyscyplinowani i zorganizowani jak w każdej armii, są w jakiś sposób inni. Szczególnie rzuca się to w oczy w przypadku złożonej z ogromnych osobników straży przybocznej Frankensteina, która podobnie jak sam król jest bardzo rzadko widywana. Pociągi używane w Prometei są wyraźnie bardziej zaawansowane niż te w pozostałych częściach Europy, zaś pogłoski mówią nawet o latających maszynach i innych niesamowitościach.

Wkrótce zmagania wywiadów stały się codziennością podczas każdego wydarzenia organizowanego przez Prometeę. Wzdłuż granic rozmieszczono szpiegów, z których bardzo niewielu wróciło. W rezultacie na granicach pojawiły się ogrodzenia, mury, fosy, okopy, druty kolczaste oraz wieże strażnicze i bazy wojskowe. Tak jakby pod pretekstem działalności kontrwywiadowczej dążono do jeszcze głębszej izolacji kraju.

Jest rok 1910. Prometea – całkowicie odcięta. Reszta świata – desperacko próbująca odkryć, co tam się dzieje. Jednak ta desperacja nie może równać się z tą odczuwaną przez dumnych, twardych Rumunów, którzy pragną odzyskać swój kraj i swoje dawne życie. Uwięzieni w niemal średniowiecznym świecie, czego mogą oni dokonać przeciwko arystokracji, w pełni lojalnej armii, oraz strasznym tworom mrocznej nauki Frankensteina?

(This translation was first posted in two parts on Polish gaming website Poltergeist)

One Response to Historia Prometei (Polish translation of The History of Promethea)

  1. Pingback: Pawel is back! | Dark Harvest

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *